Z notatnika marudy

Bywalcy terenów zielonych pod estakadą ul. Rakoczego, miedzy ul. Belgradzką i Piekarniczej ostatnio zauważyli dziwne zjawisko. Przy ścieżce schodzącej pod wiadukt, od strony ulicy Belgradzkiej, pod skarpą usypaną przez budowlańców biurowca, w głównie osikowym lasku pojawiło się nagle 8 starannie posadzonych brzózek. Każda z nich jest starannie posadzona, ogrodzona, mają dyndadełka z etykietami ze szkółki, aby nie było wątpliwości, jaki to gatunek.
Jedyne, czego brakuje, to informacja, kto wydał pieniądze i to posadził w tym miejscu.

Małe brzozy posadzone pod większymi osikami
Małe brzózki posadzone pod dużymi osikami i klonami nie mają szans na przeżycie
Etykieta - dyndadełko na posadzonej brzózce
Etykieta – dyndadełko na posadzonej brzózce październik 2025
Tak jest obudowana każda z brzózek
Październik 2025 – tak jest obudowana każda z brzózek

Dlaczego marudzę? Czy nie należało by się cieszyć, że ktoś posadził drzewa i jeszcze ewidentnie wydał na to niezłą kasę?

Niestety, nie ma cudów. Wszystko wskazuje na to, że to nie jakiś zielony zapaleniec – społecznik postanowił posadzić drzewo, ale to są tzw. nasadzenia zastępcze. W skrócie: gdzieś wycięto duże drzewa i zamiast zapłacić za to opłatę za ich usunięcie, otrzymano zgodę na to, by coś, gdzieś posadzić, przy założeniu, że to coś ma przeżyć przez minimum 3 lata.

Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, przez nasadzenia zastępcze rozumie się: posadzenie drzew lub krzewów w liczbie nie mniejszej niż liczba usuwanych drzew lub o powierzchni nie mniejszej niż powierzchnia usuwanych krzewów, stanowiących kompensację przyrodniczą za usuwane drzewa i krzewy w rozumieniu art. 3 pkt 8 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. Prawo ochrony środowiska.
Skąd te 3 lata? Bo na taki czas jest warunkowo odraczana opłata za usunięcie zieleni – wtedy powinna być przeprowadzona kontrola, która miałaby stwierdzić, czy nasadzenie zastępcze jest trwałe i ma szansę na dalsze życie.

Wróćmy pod nasz wiadukt do naszych brzózek.
Czy one mają szanse na przeżycie 3 lat? Być może. Szczególnie, jeśli dookoła zostaną wycięte osiki i klony.
Czy przeżyją dłużej? Szczerze wątpię, chyba, że dookoła zostaną wycięte osiki i klony.
Czy to jest kompensacja przyrodnicza czy środowiskowa w zamian za usuniętą zieleń? Nie, w żadnym wypadku.

O co tu chodzi? Oczywiście o pieniądze, które powinny wpłynąć do kasy Miasta, a wyraźnie kombinuje się, by tego nie zrobić.
Może by się wypowiedział na ten temat nasz Wydział Środowiska?


A teraz trochę o powstawaniu i przemianach lasu.
Brzozy są gatunkiem światłolubnym, pionierskim, na równi z sosną i osiką: wchodzą na pusty obszar, na zaoraną porębę, pogorzelisko lub jakiś nieużytek. Mają lekkie nasiona roznoszone z wiatrem i rosną szybko. Jeśli w okolicy są światłolubne dęby lub orzechy włoskie, to ptaki zadbają o ich zasadzenie. W końcu rośnie las, ale zwykle nowe brzozy i nowe sosny pojawiają się tylko w miejscach, gdzie znów pojawiła się wolna przestrzeń z powodu wyrębu lub jakiejś katastrofy naturalnej, bo nie tolerują zacienienia. Zwykle w podszycie pojawiają się leszczyny, buki lub świerki, które są odporniejsze na zacienienie i w końcu zaczynają dominować. Lasy się przebudowują w sposób naturalny – na naszych gliniastych górkach proces najczęściej stabilizuje się na dość jednolitej buczynie pomorskiej. Na nadmorskich piaskach jednogatunkowe lasy sosnowe, z domieszką brzozy są bardziej stabilne, las jest bardziej urozmaicony w dołkach między wydmami, ale nadal pod starymi drzewami praktycznie nie ma młodych, nie tylko z powodu działań leśników.

Jaki z tego wniosek?
Warto chodzić na spacery i pod most, i do lasu. Tylko nasza obecność może je ochronić przed różnymi zakusami tych, którzy chcą zgarnąć kasę naszym kosztem.

Przyjemnego spaceru 🙂

Basia


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Symbol zastępczy awatara

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2025 Dom Sąsiedzki Piecki-Migowo
Polityka prywatności