Gdańsk to miasto pełne atrakcji, historii, zabytków i… dzików. Te zwierzęta coraz częściej pojawiają się pośród osiedli, szukając jedzenia i okazji do wywrócenia śmietników. Stają się niemal mieszkańcami, chodzą własnymi ścieżkami, rozgrzebują trawniki jak podziemne ekipy budowlane i sprawdzają, co ciekawego można znaleźć wśród odpadków.
Mój tata na własnej skórze przekonał się, że z dzikami lepiej nie zadzierać, stanął oko w oko z prawdziwym taranem ogrodów i musiał uciekać szybciej, niż się spodziewał. Sąsiedzi, którzy od dawna opowiadają o swoich „starciach” z dzikami, komentowali jego wyczyn z popcornem w rękach. Śmieją się, że lepiej mieć oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dzik odwiedzi twój ogródek.
Niektóre dziki mają w Gdańsku swoich fanów – podli sąsiedzi dokarmiają je resztkami jedzenia, co tylko zwiększa ich liczebność i podsyca odwagę. Teraz po ulicach spaceruje ich jeszcze więcej, a każdych trawnik wygląda jak po przejściu ogrodowych huraganów: połamane kwiaty, zniszczone lub pożarte warzywa i zdewastowane śmietniki.
Dzikie stworzenia nie tylko straszą ludzi, ale też wprowadzają element niespodzianki i chaosu do życia w Gdańsku. Jeden nieostrożny ruch i dzik może zamienić spokojne popołudnie w mały survival. Mieszkańcy śmieją się, opowiadając historię o nagłych spotkaniach z dzikami, ale jednocześnie uczą się zachować bezpieczeństwo i… cierpliwość.
Choć dziki bywają groźne, trzeba przyznać, że wprowadzają do miasta trochę humoru i urozmaicenia. Gdańsk staje się dzięki nim jeszcze bardziej… dziki. A my? My uczymy się biegać szybciej niż tata i przeskakiwać przez dzikie pułapki ogrodowych labiryntów.
Autor: Aleksandra Majewska
2 komentarze
DzikiDzik67 · 26 listopada, 2025 o 11:26
Świetne spostrzeżenia, sam parokrotnie natrafiłem na dziki w Gdańsku i nie powiem było to nie lada przeżycie, przez chwilę poczułem się jak w filmie ale dziki przynoszą też straty bo gdy przestraszyłem się dzika to z przyzwyczajenia rzuciłem to co miałem pod ręką, a że w ręce mialem telefon to się zbił jeszcze nie trafiłem w tego knura XD
Basia · 29 listopada, 2025 o 21:50
Punkt pierwszy, dzików nie należy się bać. Bać należy się ludzi i ich pomysłów.
Zwykle, zanim się zobaczy dzika, to on najpierw mówi „puff…”. Wtedy wystarczy się zatrzymać, powiedzieć „cześć zwierzątko” i spróbować się zorientowac, czy to cała rodzina, czy tylko pojedynczy zwierzak. Jeśli to rodzina, to trzeba się zorientować, czy są po obydwu stronach ścieżki lub chodnika, czy po jednej. Jeśli są po dwóch stronach, należy dac im czas na decyzję, na która stronę przejdą. Całay czas można do nich spokojnie mówić, można gwizdac lub śpiewać – cokolwiek, byle wiedziały, gdzie człowiek jest, i, że jest spokojny. Nie należy niczym rzucać, ani krzyczeć, ani biegać. Jak już całe towarzystwo zgromadzi sie po jednej stronie, wtedy można spokojnie pójść dalej swoją drogą, cały czas do nich mówiąc. Kiedyś, w zaroślach koło ulicy Czubińskiego, nagle, w trawie zaczęły mi się obijac o nogi pasiaste piłeczki. I co? I nic. Ja się zatrzymałam, powiedziałam „cześć zwierzątka”, moja psica też się zatrzymała, matka pozbierała swoje piłeczki i nic nikomu sie nie stało.
Pozdrowienia 🙂
Basia