
Adam Mickiewicz to nazwisko szanowane przez jednych oraz budzące obawę u drugich, prawdopodobnie tych siedzących w komforcie zimnych ławek szkolnych. Nie jest mylnym stwierdzeniem uważać go za „ikonę” polskiej literatury, zważywszy na liczne posągi oraz nazwy ulic i budynków, które go upamiętniają.
Mickiewicz żył w czasach, gdy Polska zniknęła z mapy. Dla ludzi jego pokolenia literatura była czymś więcej niż tylko sztuką – była sposobem na przetrwanie ducha narodu, dlatego jego utwory są pełne patriotyzmu, wiary w wolność i tęsknoty za ojczyzną. Wystarczy przeczytać kilka fragmentów „Dziadów”, by zobaczyć, jak bardzo przeżywał los swojego kraju. Ale za tą wielką misją krył się człowiek – wrażliwy, często zagubiony, szukający sensu w świecie, który nie dawał prostych odpowiedzi.
W szkole mówimy o nim jako o „wieszczu”, ale to określenie może być trochę mylące. Chociaż jego słowa inspirowały pokolenia, on sam nie był wolny od wątpliwości. Wędrował po Europie, próbował łączyć poezję z działalnością polityczną, wykładał na uniwersytetach, a jednocześnie przeżywał osobiste rozterki. Zakochał się, rozstał, stracił przyjaciół – jak każdy z nas. Może właśnie dlatego jego utwory są tak pełne emocji?
Dziś, gdy romantyzm wydaje się czymś bardzo odległym, spójrzmy więc na Mickiewicza nie jak na nudną postać z podręcznika, ale jak na człowieka, który chciał coś zmienić. Pisał, bo wierzył, że słowo może mieć moc. I choć świat się zmienił, ta wiara w siłę słowa wciąż może nas czegoś nauczyć. Szczególnie nas, młode pokolenie, opierające się na fałszywych wzorcach osobowych.
Może zamiast traktować Mickiewicza jak obowiązek szkolny, warto żebyśmy zobaczyli w nim kogoś, kto tak jak my szukał sensu i miejsca w świecie. Pamiętajmy, że za każdym wierszem, za każdą wielką ideą, stoi po prostu człowiek. A zatem, drogi Czytelniku, odpowiedz sobie na pytanie – czy Mickiewicz zasługuje na miano leszcza czy wieszcza?
0 komentarzy