W Gdańsku jest wiele młodzieżowych klubów pływackich i do jednego z nich sama należałam. Pływanie kojarzy się zazwyczaj z kulturalnym sportem opartym na rywalizacji. Niestety prawda jest zupełnie inna. Bardzo często w takich klubach młodzieżowych jest zauważalna nietolerancja, wykluczenie oraz negatywna atmosfera.

Sport, który ma opierać się na zdrowej rywalizacji, często kończy się na ogromną presją oraz problemami psychicznymi. Presja ta jest wywierana na zawodnikach nie tylko przez trenerów, ale również przez rówieśników. Pozwolę sobie przytoczyć parę historii moich oraz moich znajomych związanych z takim traktowaniem. Dla bezpieczeństwa oraz komfortu nie będę przywoływać nazw klubów oraz imion bądź nazwisk.

Na zawodach pływackich, podczas których powinna panować kultura i duch sportu, dochodzi do wielu nieprzyjemnych zdarzeń. Wiele razy spotkałam się z tym, że przed pływalnią niektórzy zawodnicy stali i palili papierosy, bądź e-papierosy. Nie chcę moralizować i wchodzić w kwestię, czy to zdrowe dla młodego organizmu czy nie (choć odpowiedź jest dość oczywista), warto jednak powiedzieć, że dość powszechnym widokiem na zawodach sportowych jest widok zawodniczek palących w szatniach.

Trenerzy – niby nasi mentorzy i osoby, z których mamy brać przykład – to tak naprawdę osoby odpowiedzialne za wiele traum i naszą późniejszą niechęć do pływania. Nawet na treningach, na których było obecnych jedynie kilka osób, mój trener i tak znalazł sposób, aby ignorować przynajmniej połowę grupy. Faworyzację w takich klubach można wyczuć na kilometr.

Szczególnie w moim ostatnim roku aktywności sportowej, kiedy mistrzostwa Polski były już za mną, czułam się niewidzialna na treningach. Zresztą nie tylko ja się tak czułam. Reszta starszego rocznika w mojej klasie miała podobne odczucia. Nie zliczę ile razy musiałam sama z siebie podchodzić do trenera i się dopytywać czy wszystko jest w porządku z moją techniką, bo jego cała atencja była skierowana na inne osoby.

Do tej faworyzacji dochodziła nieustanna presja oraz brak jakiejkolwiek wyrozumiałości dla swoich podopiecznych. Boli cię bark? To tylko wymysł, tak naprawdę za mało trenujesz. Masz okres i boli cię brzuch? To użyj tamponu i pływaj dalej! Jeżeli nawet trener pozwolił na regenerację, nigdy nie szczędził niemiłych komentarzy i wymownych spojrzeń. Absencja podczas treningu? Najlepiej będzie dla ciebie jak zmienisz klub. Przez te najróżniejsze komentarze rzucane przez trenerów, większość osób jakie poznałam postanowiło już nigdy nie pływać zawodowo.

Oczywiście trenerzy nie są jedynymi „złoczyńcami”. Nawet rówieśnicy, którzy powinni wspierać się nawzajem, są tak naprawdę po przeciwnych stronach barykady. Osoby z różnych klubów rywalizują niesportowo, nie brak wyzwisk, bądź poniżania. Nie brakowało obgadywania, plotkowania i komentarzy w stylu „patrz jak ona wygląda w tym stroju”, „widziałeś jak on okropnie popłynął?”, „mam nadzieję, że mu nie pójdzie, bo chcę wygrać”.

Nigdy nie zapomnę jak na początku mojej przygody z pływaniem dziewczyna z klubu rzuciła mi prosto w twarz, że jestem „za gruba” na pływanie i powinnam zrezygnować. Wszyscy to słyszeli. Nikt nie zareagował. Bo po co? O to przecież chodzi w rywalizacji.

Pływanie samo w sobie jest pięknym sportem – wymaga dyscypliny, wytrwałości i siły charakteru. Niestety, to co dzieje się w wielu młodzieżowych klubach potrafi całkowicie odebrać radość z trenowania. Zamiast budować pewność siebie i zdrową rywalizację, tworzy się środowisko pełne presji, faworyzacji i wzajemnej nienawiści. Mam nadzieję, że kiedyś kluby sportowe staną się miejscem, w którym każdy zawodnik będzie czuł się wspierany, a nie oceniany. Bo sport powinien rozwijać, a nie łamać psychikę.

Autor: Celina Kunkel


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Symbol zastępczy awatara

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2025 Dom Sąsiedzki Piecki-Migowo
Polityka prywatności